SZLAKIEM ZAMKÓW
Niedziela 13 -tego. 7.30 rano .
Plan na dzisiaj: BĘDZIN, ZAMEK LIPOWIEC a na deser ZAMEK TENCZYN.
Ruszamy….
( niebo nie zapowiada atrakcji )
Po krótkim postoju i porannej kawie budzimy się do życia.
Z werwą zaczynamy zwiedzanie zabytków
BĘDZINA
Dzielimy się na dwie grupy i w towarzystwie lokalnego przewodnika i przewodniczki zaczynamy odkrywanie „dwóch” światów
gotyckiego Zamku z XIII w., którego początki pamiętają czasy Kazimierza Wielkiego
oraz
barokowego PAŁACU MIEROSZEWSKICH, będącego obecnie siedzibą Muzeum Zagłębia Dąbrowskiego. Pałac jest pamiątką złotych czasów rozkwitu i bogactwa ówczesnej szlachty Księstwa Siewierskiego.
Kolejne inne „światy” to rzeka Czarna Przemsza rozdzielająca te dwa obiekty historyczne , była to bowiem granica dwóch zaborów pruskiego i rosyjskiego. Taki psikus historii. Trójkąta 3 Cesarzy nie mieliśmy czasu odwiedzić. Może innym Razem??
Kolejny Punkt na mapie naszego zwiedzania to
ZAMEK LIPOWIEC w Babicach.
W drogę …..
czarne chmury nad nami, przed nami, za nami…..chyba czas coś zjeść.
Zajadając się dobrą „lokalną” kuchnią przeczekujemy deszczową nawałnicę i pełni sił ruszamy dalej, gnani już teraz tylko WIATREM
Dojeżdżamy do
Wygiełzowa u podnóża Garbu Tenczyńskiego.
Ta mała miejscowość zaskakuje. Znajdujemy tu nasze lokalne „ślady”, przeniesiony Dwór z Drogini znajdujący się na terenie Muzeum Małopolski Zachodniej.
Gnani a raczej pchani wiatrem podchodzimy do ruin
ZAMKU LIPOWIEC Otaczający go bukowy las jest rezerwatem przyrody. Wspinamy się na basztę a tam widoki. wow.….wow.. (gdyby nie ten wiatr i chmury). Pełna panorama Beskidu Małego i nie tylko. Czad
Nie dziwię się ze kronikarz Jan Długosz pisał w swoich kronikach, że wzgórze to początkowo upodobali sobie lokalni zbójnicy . Widoki mieli zacne.
Zamek Lipowiec w największym skrócie to miejsce o ponurej historii, własność biskupstwa krakowskiego, początkowo pełnił funkcję obronne , ale szybko stał się więzieniem dla niesfornych duchownych i reformatorów. Ale za to widoki mieli zacne…ech
i te wschody i zachody słońca.
Można by tam siedzieć
Pogoda cudownie się poprawia, wręcz nas rozpieszcza .
Przejeżdżamy do
WAROWNI TENCZYN W RUDNIE.
A tam na dziedzińcu można by słuchać i słuchać do zachodu słońca bajania „Zajączka”…Tak się kazał tytułować jak dobrze pamiętam, przewodnik tego zamku.
Warownia powstała na wierzchołku ….uwaga….krateru wulkanu.. na najwyższym wzniesieniu Grzbietu Tenczyńskiego.
I tak dzień dobiega końca. Gospodarze zamku zamykają za nami wrota warowni…..wracamy do domów.
W Balicach mamy dużo szczęścia i bardzo dużo czasu na fotografowanie lądujących samolotów z okien autokaru i podziwianie zachodzącego słońca.
To był na prawdę udany dzień..13 tego
wycieczkę prowadził i opisał Bogusław Murzyn