Turbacz

7 stycznia 2023

Relacja przewodnika Jacka Kozubka:

„Z Nowym Rokiem razem z Kołem Przewodników przy O.PTTK Dobczyce kontynuujemy wycieczki z cyklu „Korona Beskidów” i „Korona Gór Polski”. Tym razem Gorce i ich najwyższy szczyt – Turbacz. Przy porannej kawie szybkie sprawdzenie warunków pogodowych. Jest dobrze. Nie leje, nie wieje, a temperatura jest na plusie, czyli w sam raz na pieszą wycieczkę . Punktualnie meldujemy się pod biurem PTTK skąd zabiera nas autokar. Po drodze zabieramy z Wiśniowej „grupę kolędniczą” pod przewodnictwem kolegi Łukasza. Sprawnie meldujemy się na parkingu pod wyciągiem w Koninkach. Uiszczamy opłatę za wejście do GPN, który został utworzony w centralnej części Gorców w 1981 roku. Teraz do kasy kolejki i wyciągiem krzesełkowym wjeżdżamy na Tobołów skracając dobie mozolne podejście przez las. Dalej zielonym szlakiem przez Polanę Tobołów w kierunku Obidowca schodząc nieco ze szlaku w celu odwiedzenia najwyżej położonego obserwatorium astronomicznego w Polsce, które znajduje się na Suhorze. Grupę prowadzi Jacek, a „zamkiem” jest Kazimierz. Na Obidowcu krótka przerwa i dalej w drogę. Tutaj na szlaku leży mokry śnieg, a w cieniu drzew szlak pokrywa śnieg lekko zbity, a miejscami i lód. Przydają się tutaj wzięte ze sobą „raczki”. Zdobywamy Turbacz gdzie spodziewaliśmy się ładnych widoków, a tutaj od południa w Kotlinie Nowotarskiej zalega mgła zasłaniając widok na Tatry, ale na północ widok jest ładny. Szybkie zdjęcia pamiątkowe, lampka szampana i dalej do schroniska pod Turbaczem. Rozpalamy ognisko, oczywiście po uzgodnieniu z obsługą schroniska, tradycyjnie pieczemy kiełbaski i dalej w drogę przez Polanę Turbacz, Czoło Turbacza, tutaj ładne widoki na część Gorców, Beskid Wyspowy, Beskid Makowski i dalej przez Polanę Średnie, gdzie na szlaku zamiast śniegu pojawia się błoto. Strome zejście przez ładny las do Koninek, gdzie czeka na nas niezawodny pan Marian w nagrzanym autokarze. Sprawny powrót do domu po drodze żegnając się z grupą kolędniczą. Dzięki za miłe towarzystwo i zapraszamy na następne wycieczki.

Jacek Kozubek